Rozpoczynam karierę z firmą – co widać na załączonym
obrazku – od bazgrania jak kura pazurem na łamach jakiegoś zeszytu z jakiejś
Biedronki czy skądś tam. Ale jadąc wczoraj do Urzędu Bezrobocia trzęsącymi się
autobusami i spisując nurtujące mnie pytania, tyczące się finansowania
tworzonej przeze mnie działalności mafijnej, zwanej dalej działalnością
gospodarczą, bazgranie wiejące estetyką zakrawającą o kaligrafię, jawi mi się tylko marzeniem. Oczywiście
marzenia się spełnia, ale na spełnianie akurat takich marzeń nie mam – a
przynajmniej wczoraj nie miałem – czasu.
Więc spisałem nurtujące mnie pytania, dojechałem do
Urzędu Bezrobocia trzęsącymi się trzema autobusami, zapytałem i dowiedziałem
się tego, czego do wczoraj nie byłem pewien. I co? I nic, wiem o pięć megabitów
więcej niż wiedziałem wczoraj, a moja kolekcja papierów małowartościowych
zwiększyła się o jedną czwartą kilograma. Ale! Żeby nie było monotonnie - jest
coś czego nie wiem.
Nie wiem co będzie dalej, chociaż mam plan. Dobrze,
że chociaż tyle, przecież życie bez planu jest jak flaszka Finlandii bez
Finlandii albo co gorsza, flaszka z jakąś inną zawartością. Odważysz się takiej
spróbować? W końcu kto nie próbuje ten nie smakuje… a kto smakuje, ten może się
otruć…
PS. Czasem się zastanawiam głęboko, co ja p…..ę? Nieważne. mam tylko nadzieję, że w Urzędzie Bezrobocia otrzymam te miliony polskich złotych dofinansowania a firma wypali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz